Ostatnio pogoda daje nam potężnego kopa. Powoli zaczęła mnie ogarniać jakaś depresja i marazm. W domu w czerwcu trzeba się ubierać jak eskimos w igloo więc żeby nie zwariować w czterech ścianach zaczęłam sobie szykować robotę. I nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło mi się ciepło, zdjęłam sweter i pochyliłam się nad moimi pracami. Kiedy skończyłam zdziwiłam się, że jeszcze nie zmarzłam. Ale wytłumaczenie przyszło szybko kiedy dotknęłam kaloryferów. Nasza spółdzielnia zlitowała się nad nami i pomimo, że to czerwiec to zaczęła nam grzać w centralnym a dzięki temu
można w końcu też coś robić a nie tylko siedzieć pod kocem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz