środa, 12 lutego 2014

"Czarnym Diamentem" po Karaibach.

Oto relacja Luizy z rejsu po Karaibach. "25 stycznia o godz. 16,57 (czyli 21,57 naszego czasu)wylądowaliśmy na Martynice w miejscowości Fort de France. Na lotnisku wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na wybrzeże Sant Luis. Wcześniej zadzwoniłam do wujka na komórkę i wujek wypłynął po nas dingi. Było gorące sobotnie popołudnie. Temperatura 28 st.Celsjusza, błękitne morze, piękne plaże i palmy. Zamustrowaliśmy się na jachcie i na tych cudnych ciepłych wodach odpoczywaliśmy do poniedziałku. W poniedziałek rano wypłynęliśmy w rejs na Grenadę. Płynęliśmy 2 dni i 2 noce. Na Grenadzie nasza załoga wynajęła sobie kierowcę taxi, który przez 6 godzin obwoził nas po wyspie i pokazywał najciekawsze rzeczy. Byliśmy m.in. w fabryce gałaki muszkatołowej i fabryce kakao. Zwiedziliśmy piękne zakątki tej wyspy. Poźniej płynęliśmy na kolejne wyspy: Tobago Cays, Bequia, St.Lucia, Maryeau i powrót na Martynikę. Pływaliśmy z żółwiami, widzieliśmy wieloryba i skaczące delfiny. Egzotyka. Kapitan gotował i oczywiście nadzorował rejs. Mnie udało się kiedyś płynąć aż 10,6 węzła - to bardzo szybko. Nawet wujek groził palcem, że za szybko, ale się uśmiechał. Było fantastycznie. Adaś pływał dingi jako sternik bo nawet sam wypływał. Śmiałam się, że był kierowcą albo raczej sternikiem dingi (pontonu). W wolnym czasie grał z wujkiem w szachy albo pod nadzorem wujka uczył się wiązać węzły. Jacek sterował jachtem i wujek miał do niego pełne zaufanie. Na koniec zapytałam wujka jaki był najsilniejszy wiatr w czasie rejsu. Wujek sprawdził i powiedział, że wiało nawet 8 st.Buforta. Szkoda, że tak szybko się wszystko skończyło i musieliśmy wracać do kraju. W Paryżu wylądowaliśmy w niedzielę 9 lutego o 8,25 a o 15,25 mieliśmy samolot do Warszawy. O 17,30 byliśmy już w kraju ale dopiero ok. 21,30 w domu. Teraz tylko wszyscy patrzą na mnie jak na kosmitkę i pytają co mi się stało, bo jesteśmy czarni jak murzyni, chociaż już nam skóra schodzi.

1 komentarz:

  1. Tylko można pozazdrościć, zwłaszcza gdy tutaj jakby zaczynała się zima. A co ciekawego załoga jadała?

    OdpowiedzUsuń