niedziela, 12 czerwca 2011

Marzenia

       C O   B Y M    Z R O B I Ł A   G D Y B Y M   W Y G R A Ł A   W    L O T T O ?

Czy warto marzyć? Czy marzenia się spełniają? W książeczce pt: „Sekret” wyczytałam, że marzenia przyciągają do nas dobrą energię. Dzięki marzeniom często nieświadomie robimy wiele rzeczy, które zbliżają nas do spełnienia tych marzeń a czasami się spełniają. Więc i ja jak chyba spora ilość ludzi czasami marzę, a ostatnio marzę wręcz obsesyjnie. Niestety a może i dobrze moje marzenia związane są z dużą a nawet ogromną wygraną w lotto. Mój syn najczęściej „sprowadza mnie z obłoków na ziemię” mówiąc mi, że ja nigdy nic nie wygram ponieważ wszystko co bym wygrała to rozdałabym ludziom a sobie nic nie zatrzymała. I tu musiałam mu przyznać rację, bo tak właśnie jest, że największą radość sprawia mi dawanie innym. Natomiast branie od innych choćby skromnego prezentu imieninowego bardzo mnie cieszy ale równocześnie krępuje. A dawanie to sama radość. Z tym, że nie dawałabym w formie „gotowej ryby” ale „wędki, na którą te osoby musiałyby sobie złowić tą rybę”
      A więc co bym zrobiła gdybym wygrała w lotto?
Po pierwsze zbudowałabym rodzinny pensjonat gdzieś w górach, gdzie sezon trwa cały rok. W takim pensjonacie musiałabym zatrudnić kilka lub kilkanaście osób. W ten sposób powstałyby nowe stanowiska pracy. Gdyby to była naprawdę ogromna wygrana to dla tych osób postawiłabym domy z małymi ogródkami. Oczywiście te osoby nie dostałyby tych domów tak całkiem za darmo. Musiałyby sprzedać swoje dotychczasowe mieszkania i wpłacić mi pieniądze ze sprzedaży tych mieszkań a w zamian dostałyby od razu domy wykończone „pod klucz”. Jeśli już ruszyłby pensjonat to gości trzeba by było zdrowo żywić. A więc w pensjonacie byłaby stołówka i własna kuchnia (następne stanowiska pracy) a także przy pensjonacie musiałby powstać ogród z własnymi warzywami i mały sad z drzewami owocowymi. Znowu powstałoby stanowisko dla ogrodnika albo dwóch. Mięsko też najlepiej
żeby było swoje. Więc hodowla chociaż z 50 kurczaków, trochę gęsi, perliczek, kilka świniaków, może krówka dla swojego mleka i śmietanki oraz masełka. Znowu zajęcie dla 1-2 osób. Ale jeśli pensjonat to musiałaby powstać też mała oczyszczalnia ścieków. Żeby było taniej trzeba by postawić wiatraki, aby produkowały energię elektryczną. A może jeszcze dowiercić się do gorących żródeł? Woda z nich mogłaby być wykorzystywana nie tylko w krytym basenie ale również służyłaby do ogrzewania wszystkich pomieszczeń a także do zmywania i do kąpieli w łazienkach. Następnych kilka stanowisk pracy.
      W takim pensjonacie byłoby sporo odpadów. Trzeba by je jakoś wykorzystać. Może więc mała przetwórnia plastiku. Na przykład z wszelkiego rodzaju butelek i innych pojemników plastikowych można by produkować deski na płoty, ławki itp. (widziałam w telewizji jak robią coś takiego w Anglii). Znowu praca dla ludzi. Przydałaby się też przetwórnia makulatury na np. papier toaletowy, ręczniki i chusteczki jednorazowe a także jakieś brudnopisy, tacki tekturowe itp. Makulaturę moglibyśmy zbierać z całej okolicy. Papieru toaletowego, ręczników jednorazowych i chusteczek nie musielibyśmy kupować bo byłyby z własnej produkcji a może nawet i na sprzedaż. A i jeszcze kompostownia. Przedcież kompost też moglibyśmy produkować sami.
      No to mamy już pensjonat, ogród, sad, oczyszczalnia ścieków, przetwórnie plastiku i makulatury, kompostownia, wiatraki, gorące żródła..... to jeszcze przydałaby się wytwórnia dachowych baterii słonecznych zwanych kolektorami. Oj, ile ludzi miałoby tu pracę. Pewnie kilkadziesiąt a może nawet setka. Wszystkie te inwestycje mam nadzieję, że przynosiłyby zyski. Byłyby więc pieniążki na wybudowanie budynków mieszkalnych nie tylko dla pracowników zatrudnionych w naszych przedsiębiorstwach ale także dla samotnych matek z dziećmi, które uciekają od złych mężów a także dla bezdomnych ludzi, którzy nie z własnej woli popadli w bezdomność, a którzy chcieliby z tej bezdomności wyjść. Mam nawet upatrzone 2 budynki, które można by wyremontować albo nawet całkiem zburzyć i zrobić tam mieszkanka 2-3 pokojowe z kuchenkami i łazienkami a także z balkonami, na których
mogliby sadzić nie tylko kwiatki ale nawet niektóre warzywka. I tu znowu nie dawałabym „ryby” ale „wędki”. Wszyscy, którzy chcieliby zamieszkać w tych budynkach musieliby pomagać w taki czy inny sposób przy budowie tych budynków. Póżniej, żeby nie byli całkiem bezrobotni otworzyłabym dla nich wszelkiego rodzaju warsztaty np.: stolarnię, warsztat ślusarski, hydrauliczny, fryzjera, magiel, warsztat krawiecki, budowlany i inne. Ojjjjjjjjjj!!!!!!!!! Ile ludzi byłoby szczęśliwych. A to jeszcze nie wszystko! Bo w tym naszym osiedlu musiałaby być przychodnia lekarska – wszak ludzie chorują. Powstałoby coś na wzór Kliniki Jednego Dnia, gdzie byłyby gabinety stomatologiczny, chirurgiczny, pediatryczny, internistyczny i zabiegowy. Część ludzi miałaby domy, część mieszkania.
      A ja? Ja potrzebuję tylko wyremontować balkon, wymienić okna, zrobić remont łazienki zamieniając wannę na prysznic i ewentualnie wylakierować auto i zamontować w nim klimatyzację. Tylko tyle. No może jeszcze zostawiłabym sobie parę złotych, żeby mi stale nie brakowało na życie i lekarstwa. Innym za to kupiłabym jeszcze auta lub wymieniła na nowe. Oj! Ale ile musiałabym wygrać? A tyle jest ludzi na świecie co nie wiedzą co z kasą robić, popadają w alkoholizm, narkotyki i inne nałogi a mogliby za te pieniądze uszczęśliwić tak wiele istot ludzkich. Pewnie mnie wyśmiejecie ale co? Nie mogę sobie pomarzyć? Przecież marzeniem nie robię nikomu krzywdy. Pozdrawiam Was serdecznie – Wasza Dallas 01

4 komentarze:

  1. A czy jest jakieś Twoje marzenie, do realizacji którego nie trzeba koniecznie wygrać ogromnych milionów?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://tomiwduszygra.blogspot.com/2011/02/broszka.html
    Zajrzyj sobie na ten blog. Nie przypuszczałam, że można robić takie piękne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja sobie mogę wypisywać, a Ty nawet nie odpowiesz.

    OdpowiedzUsuń