czwartek, 24 stycznia 2013

niedziela, 20 stycznia 2013

Zimowe spotkanie w Koszarawie



Prawda ,że pięknie?Mimo,że wolę zdecydowanie lato,te widoczki zmieniły moje nastawienie do zimy.

Klęska żywiołowa w Anglii

Pozamykane szkoły i urzędy. Także większość sklepów. Odwołane loty na lotniskach. Zbyszek ma wolne bo drogi zasypane! Oj Anglicy

musieliby przyjechać do nas jak są metrowe zaspy. Pewnie zapłakaliby się na amen jeśli w naszych warunkach musieliby pracować. Ale angielskie dzieci mają uciechę bo w końcu mogą ulepić prawdziwego bałwana.

niedziela, 13 stycznia 2013

c.d zdjęć

Decoupage

Bawię się dalej w mój decoupage. W dużej części jest to zasługa Ewuni. Coraz bardziej mi się to podoba i pomyślałam sobie, że mogłabym to wszystko sprzedawać na jakiejś licytacji i zbierać pieniążki na rzecz przedszkola Ewy. Mnie to sprawia ogromną frajdę a przedszkole mogłoby mieć troszkę kasy choćby na środki czystości Tylko, że nie wiem jak się za taką sprzedaż zabrać. Może ktoś mi pomoże?Zobaczcie jakie cudeńka wychodzą.

środa, 9 stycznia 2013

Rodzinne Swięta w Jastrzębiu

'

Święta w tym roku spędziliśmy we własnym rodzinnym gronie.Jak tradycja nakazuje przy wigilijnym stole powinno byc miejsce dla niespodziewanego  gościa.Tym razem miejsce to było zajęte ,przez  kolegę Wojtka ,który został na święta sam  domu.Cieszyliśmy się bardzo że mogliśmy gościc Mateusza u nas.Było miło i spokojnie,może nawet za spokojnie -my przecież przyzwyczajeni jesteśmy do dużego grona przy wigilijnym stole.Ale pod choinką było tłoczno :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Polsko-Angielskie Święta w Purfleet-cie



Polsko - Angielska Wigilia w Purfleet



Barszczyk z własnoręcznie wykonanymi uszkami inaczej Wigilia byłaby nieważna



Oryginalny Champagne chłodzi się już w lodzie



Czym chata bogata tym rada...



W kuchni u Reni i Zbyszka



Magiczna moc prezentów



Dostałam to co chciałam !!! Mikołaj mnie usłyszał !!!



Finałowe odliczanie



Przygotowania do Sylwestra 2012 i Nowego Roku 2013



Mikołaj dotarł również tutaj



Renia i Zbyszek na swoim



Mój wymarzony prezent !!!

Jakie były święta w Purfleecie? Ano właśnie Polsko - Angielskie. W ładnym nowym mieszkanku Zbyszka. To jego pierwsze samodzielne mieszkanie i choć pewnie nie było mu łatwo (do czego się napewno nie przyzna) ale w końcu stanął na nogi i zrobił wszystko aby tym razem przyjąć mamę U SIEBIE. A więc mieszkanko nie za duże bo 2 pokoje z kuchnią i łazienką ale pięknie świeżutko odmalowane z
ładnymi ,skromnymi mebelkami, nową pralką , nową lodówką i najważniejsze dla mnie z laptopem i Internetem SKY- (miałam więc kontakt ze światem:-)) ). A na stole jak zwykle polski barszczyk z uszkami, ryba sałatka jarzynowa domowej roboty , krokiety z kapustą, ciasta, kompot z suszonych owoców. Mikołaj przyniósł cały wór prezentów i ja dostałam pięknego małego Nikona Coolpix , i ramkę elektroniczną Motorola do zdjęć. Jeszcze raz dziękuję Święty Mikołaju!!! Na pierwszy dzień świąt był nawet - co w Anglii prawie nie możliwe - kurczak nadziewany po polsku. Część nadzienia leciała z polski już zmielona przez maszynkę bo kto by tam szukał maszynki? ;-)), niebyło zresztą na to zbyt wiele czasu. Za to Sylwester z dwoma Oryginalnymi Champagnami i makowcem, który udał mi się po raz pierwszy od kiedy brakło babci Agatki. No ja napisałam a teraz Zbyszek w Purfleecie musi wstawić zdjęcia bo mój komputer powiedział "basta".

niedziela, 6 stycznia 2013

Ale cyrk

Nie wiem co się porobiło w moim komputerze ale nie jestem w stanie dodawać zdjęcia. Potrzebny byłby dobry informatyk aby naprawić to co się zepsuło. Narazie jednak razem ze Zbyszkiem kombinujemy jak koń pod górkę. Ja piszę teksty a Zbyszek dodaje zdjęcia.

Następne święta polsko-angielskie.

Tak Zbyszek zaskoczył mnie na Lotnisku
Paparazzi
Moje pierwsze kroki na lotnisku London Gatwick
Tuż po przylocie do Anglii próbowałam się wydostać gdzieś w stronę poczekalni... Zbyszek z Luizą jak to zwykle oni znowu spiskowali za moimi plecami i ani się obejrzałam jak wylądowałam na lotnisku London-Gatwick. Lotnisko wielkie. Dobrze, że Zbyszek wykupił mi opiekę pielęgniarską na lotnisku więc nie musiałam nigdzie chodzić tylko posadzili mnie na wózek a potem do takiego fajnego elektrycznego meleksa i wozili wszędzie nawet do toalety ;-)). A po przylocie na Gatwick w poczekalni sensacja bo jakiś wystrojony paparazzi czekał z aparatem przed wyjściem na jakąś gwiazdę. Zaciekawiani ludzie ustawili się za plecami paparazziego czekając kto to się pojawi. I nagle drzwi się otworzyły. Aparat pstryka jak oszalały. Ludzie patrzą a tu idzie sobie jakaś babcia z wózkiem i bagażami. A może to ktoś tylko przebrany???



Poświąteczne spalanie tłuszczu w Beskidzie. Polecam.