piątek, 21 lutego 2014

Szkoda, że nie mogłam tam być.

Dostałam następny pakiet pięknych zdjęć i co tu dużo mówić. Mogę im tylko pozazdrościć. Mamy nadzieję na równie piękne zdjęcia od naszych "Jasiów wędrowniczków". ;-))

piątek, 14 lutego 2014

Lobstery - mniam jakie pyszne.

Oto następna relacja Luizy z rejsu po Karaibach. "Wiecie co to są lobstery? Jedliście je kidyś? Ciocia Danusia w komentarzu zapytała jakie smakołyki jedliśmy na jachcie w czsie rejsu z wujkiem Jurkiem. Oj było tego trochę bo wujek bardzo się starał aby nam urozmaicić pobyt na "Czarnym Diamencie". A więc była zupa bananowa z zielonych bananów (nie miałam pojęcia, że może być taka smaczna), papaje, awokado, mnóstwo owoców i warzyw, których nazw nie powtórzę, ale były też przepyszne lobstery! No i kto z Was wie co to takiego? Sprawdźcie na zdjęciach. Tak, tak to langusty i w życiu nie przypuszczałam, że mogą być nie tylko wielką atrakcją ale i tak smaczne. Jeśli będziecie kiedyś mieli okazję to sprawdźcie sami. Pozdrawiam". To tyle od Luizy. Obejrzyjcie zdjęcia. Na ostatnim zdjęciu Adaś sam płynie po dingi po rodziców czekających na brzegu.

Gratulacje Kuba!!!!

Hurrraaaa! Mamy nowego magistra w rodzie. Kubuś Radomski, syn Gabrysi i Krzysia obronił pracę magisterską i uzyskał tytuł magistra. Kubuś zasługuje na szczególne gratulacje bo jest pierwszym Radomskim - mężczyzną w naszym klanie z tytułem magistra. Do tej pory to dziewczęta w naszej rodzinie wiodły prym pod względem wykształcenia. Gratulacje Kubusiu.

środa, 12 lutego 2014

"Czarnym Diamentem" po Karaibach.

Oto relacja Luizy z rejsu po Karaibach. "25 stycznia o godz. 16,57 (czyli 21,57 naszego czasu)wylądowaliśmy na Martynice w miejscowości Fort de France. Na lotnisku wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na wybrzeże Sant Luis. Wcześniej zadzwoniłam do wujka na komórkę i wujek wypłynął po nas dingi. Było gorące sobotnie popołudnie. Temperatura 28 st.Celsjusza, błękitne morze, piękne plaże i palmy. Zamustrowaliśmy się na jachcie i na tych cudnych ciepłych wodach odpoczywaliśmy do poniedziałku. W poniedziałek rano wypłynęliśmy w rejs na Grenadę. Płynęliśmy 2 dni i 2 noce. Na Grenadzie nasza załoga wynajęła sobie kierowcę taxi, który przez 6 godzin obwoził nas po wyspie i pokazywał najciekawsze rzeczy. Byliśmy m.in. w fabryce gałaki muszkatołowej i fabryce kakao. Zwiedziliśmy piękne zakątki tej wyspy. Poźniej płynęliśmy na kolejne wyspy: Tobago Cays, Bequia, St.Lucia, Maryeau i powrót na Martynikę. Pływaliśmy z żółwiami, widzieliśmy wieloryba i skaczące delfiny. Egzotyka. Kapitan gotował i oczywiście nadzorował rejs. Mnie udało się kiedyś płynąć aż 10,6 węzła - to bardzo szybko. Nawet wujek groził palcem, że za szybko, ale się uśmiechał. Było fantastycznie. Adaś pływał dingi jako sternik bo nawet sam wypływał. Śmiałam się, że był kierowcą albo raczej sternikiem dingi (pontonu). W wolnym czasie grał z wujkiem w szachy albo pod nadzorem wujka uczył się wiązać węzły. Jacek sterował jachtem i wujek miał do niego pełne zaufanie. Na koniec zapytałam wujka jaki był najsilniejszy wiatr w czasie rejsu. Wujek sprawdził i powiedział, że wiało nawet 8 st.Buforta. Szkoda, że tak szybko się wszystko skończyło i musieliśmy wracać do kraju. W Paryżu wylądowaliśmy w niedzielę 9 lutego o 8,25 a o 15,25 mieliśmy samolot do Warszawy. O 17,30 byliśmy już w kraju ale dopiero ok. 21,30 w domu. Teraz tylko wszyscy patrzą na mnie jak na kosmitkę i pytają co mi się stało, bo jesteśmy czarni jak murzyni, chociaż już nam skóra schodzi.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Dzisiejsza młodzież

Właśnie wpadła mi w ręce książka Susan Wiggs - "Zanim nadejdzie ciemność" i pewnie bym jej nie przeczytała gdyby nie wstęp do niej. Oto on - cytuję w człości. "Dzisiejsza młodzież kocha zbytek, nie grzeszy ogładą, w pogardzie ma autorytety, starszym szacunku nie okazuje, woli czczą gadaninę od pracy nad sobą. Nie wstają gdy ktoś starszy do izby wchodzi. Sprzeciwiają się rodzicom, mówią nie pytane, obżerają się i udręką są dla nauczycieli". Koniec cytatu. Czy Wam to coś mówi? Gdy to przeczytałam mogłabym pomyśleć, że wlaśnie, ktoś rozgoryczony napisał opinię o naszych dzieciach. I pewnie byłoby to możliwe, gdyby nie podpis pod cytatem - SOKRATES (399 p.n.e.) Dziwnie się poczułam. Tyle wieków minęło a jak się okazuje młodzież jest dalej taka sama jak przed narodzeniem Chrystusa. Coś w tym jest!

sobota, 8 lutego 2014

Zaczarowany kocur w swoim królestwie.

Dziś przed południem zaczarowany kocur z "Alicji w krainie czarów" powędrował na dobre do swojego królestwa. Z szelmowskim uśmiechem wskoczył na parapet okna i z podwiniętymi z radości wąsami wpatrzył się w nieznaną sobie okolicę. Od dziś to on tu króluje więc myszy i inne stworzenia miejcie się na baczności. A właścicielka kocurka cała w skowronkach cieszy się, że kotek odnalazł drogę do domu. Kiedy w zielonych oczach kocura odbija się słońce to błyszczą w nich cudowne diamenciki.

środa, 5 lutego 2014

Cheshire Cat

Wreszcie skończyłam! Ufff!!! Cheshire Cat jak żywy. Teraz chodzę sobie i podśpiewuję "Siostro kochana, Stawiasz mi jutro szampana, Siostroo kochaaaanaaa stawiasz mi jutrooo szampaaaana. Tralalala, la, la, la, la, Tralalalala, la,la..... No sami zobaczcie.;-))
 

A oprócz kota nasza Dorota zrobiła babuleńkę z filcu. Wypisz- wymaluj to pewnie ja, ha, ha, ha. Tylko koka mi brakuje ale mogę go dopiąc. hi, hi, hi

poniedziałek, 3 lutego 2014

Jeszcze jedna wiadomość z Karaibów

"Pływaliśmy z zółwiami. Nurkowaliśmy. Wujek ugotował żurek. Teraz odpoczywamy a wieczorem idziemy na homary. Murzyn ma przygotować. Adaś gra z wujkiem w szachy." Oj i kto by nie chciał spędzić takiego urlopu. ;-))

SMS-y z Karaibów.

Co kilka dni dostaję sms-y od naszych rodzinnych globtroterów. Oto tylko 2 z nich. 1-szy otrzymany przedwczoraj: Siedzimy na wyspie Union. Pijemy soki. Upał jest nie do wytrzymania. Palmy kiwają się na wietrze. Kąpaliśmy się na plaży z białym piaskiem. Raj. Jacek wczoraj śpiewał szanty i buzia mu się śmiała. 2-gi Przyszedł dzisiaj: Jesteśmy prawie na Tobaco Cays. Mamy awarię silnika i stoimy na kotwicy. Wujek i reszta chłopców naprawiają. Olej się zagrzał i wyciekł. Upał ogromny. Mam już dość słońca na jakiś czas. Jeszcze dwie wyspy i w sobotę wylatujemy do Polski. Jacek śpiewa i jest wpatrzony w wujka a teraz razem naprawiają silnik. Takie oto przygody czekają następnych chętnych do pływania. Ale kto by patrzył na niedogodności jak pogoda i krajobrazy jak z bajki. Już teraz możemy zazdrościć naszym chłopcom. Na Luizę, Jacka i Adasia czekamy i mamy nadzieję na piękny reportaż z dużą ilością zdjęć.