środa, 25 maja 2011

Ratunku! Potrzebuję pomocy!

Dziś musiałam już koniecznie pojechać do Rybnika do Poradni Onkologicznej. Prozaiczna sprawa! Powiatowy Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności, do którego złożyłam stosowne papiery dotyczące mojej choroby wyznaczył mi termin komisji lekarskiej na 31 maja tego roku. Nie ma w tym nic dziwnego. Taka jest procedura. Tylko, że ów Zespół zażądał abym przywiozła ze sobą dowód osobisty oraz kserokopie kartotek od lekarza pierwszego kontaktu i z poradni onkologicznej. Normalna rzecz! Pozornie!!! Zadzwoniłam bowiem do rejestracji poradni onkologicznej i tam dowiedziałam się, że muszę osobiście przyjechać i złożyć odpowiedni wniosek do Dyrekcji szpitala a ta ma 30 dni na rozpatrzenie tej sprawy. Pismo z PZdSOoN(skrót instytucji powyższej) otrzymałam 23. 05. Wczoraj żle się czułam. Na dodatek był okropny upał więc bałam się siąść za kierownicę. Dzisiaj się trochę ochłodziło więc z samego rana siadłam do auta i pojechałam do Rybnika. No i tu się zaczęło. Już na Rybnickiej KOREK!!!!! Ale jaki!!! Praktycznie od połowy drogi  do Rybnika jechałam na pierwszym biegu. Cały czas jedynka -stop, jedynka - stop.... I tak przez cały Rybnik. Na dodatek dojechałam do drugiego rolnda za wiaduktem i tu nagle.... no jakżesz mogłam się nie domyślić, że... droga będzie zamknięta!!!!!!!!!!! Ale to jeszcze nic! Aby się dostać do Szpitala Wojewódzkiego musiałam objechać na tej przeklętej jedynce cały Rybnik. Trwało to prawie półtorej godziny. Zdenerwowani kierowcy klęli przez CB-radia jak szewcy. Władze miasta bowiem nie raczyły przed wiaduktem postawić odpowiednich tablic informujących, że następne rondo jest zamknięte. Na dodatek ja nie znam dokładnie Rybnika. Co prawda teraz już wiem jak możliwie najszybciej dojechać do Szpitala Wojewódzkiego. Gorzej jednak będzie 31 maja. Tego dnia bowiem mam komisję lekarską w wyżej opisanym Zespole, który to Zespół mieści się koło "Plazy". No i tu jest problem bo ja nie mam zielonego pojęcia jak tam teraz dojechać. Muszę "na gwałt" znależć kogoś, kto w miarę dobrze zna Rybnik i kto mógłby ewentualnie tego 31 maja pojechać tam ze mną na 16,30. Ratunku!!! Pomóżcie mi bo jak nie to chyba przyjdzie mi iść od wiaduktu piechotą. Tylko jak to zrobić jak ja nie mogę chodzić? :-(. Błagam pomóżcie mi bo na tej komisji obecność jest obowiązkowa!!!!!!1 Pozdrawiam z nadzieją - wasza Dallas.

wtorek, 24 maja 2011

A może by tak robótki ręczne?






Jak tylko mam trochę wolnego czasu tochwytam za szydełko albo druty i tworzę rózne cudeńka. Wetdy też myślę o tym co robię a nie o moim zdrowiu.

poniedziałek, 23 maja 2011

Moje surfinie

W poprzednich zdjęciach jakoś mi nie weszły do bloga więc może teraz się uda?

Doba ma za mało godzin

Ostatnio nie wyrabiam się w czasie mimo, że już nie pracuję zawodowo. Ostatnich kilka dni mija mi jak z przysłowiowego " z bata strzelił". Jutrzejszy dzień będzie pewnie nie lepszy ponieważ dostałam wezwanie do Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności. Ze sobą muszę przywieżć kopie dokumentacji lekarskiej więc pewnie pół dnia spędzę w aucie i ...  korkach zanim to wszystko pozałatwiam. A tu tyle roboty czeka. Dziś odwiedziły mnie dwie koleżanki. Miałam okazję nie tylko porozmawiać ale i pośmiać się, i zapomieć o chorobie.Oby jutrzejszy dzień szybko i dobrze przeleciał. Pozdrowionka.

Mój balkon




Tydzień temu przyjechała do mnie moja koleżanka, z którą przez lata razem pracowałyśmy a po przejściu na emeryturę odnalazłyśmy się dzięki  skypowi. Zaprosiła mnie do siebie i pokazała mi swój dom. Namawia mnie cały czas, żebym sprzedała mieszkanie na blokach i kupiła sobie mały domek w górach niedaleko niej. Śmiałam się, że gdyby to było 20 lat temu i gdybym była zdrowa to pewnie dałabyhm się namówić ale teraz.... Moje choroby niestety prawie mnie unieruchomiły przynajmniej na tyle, że muszę mieć w pobliżu lekarza i szpital bo niestety różnie ze mną może być i to nie wiadomo kiedy! Cóż bywa i tak. Jednak mimo wszystko staram się trzymać i zachować dobry humor. Pomaga mi w tym wybitnie właśnie ta moja koleżanka Jasia, która niejednokrotnie "ustawia mnie do pionu" a to prośbą, a to krzykiem czy grożbą. Jasia ma ogromnie dobre serce. Kiedy zorientowała się, że mam problemy z chodzeniem i wykonywaniem podstawowych rzeczy Przyjechała do mnie ... no i się zaczęło! Zrobiła mi pranie pościeli, pomyła okna i podłogi, wyprała i powiesiła świeże firanki oraz kupiła mi 40 litrów ziemii do skrzynek. Następnie pojechałyśmy na targ, kupiłyśmy sadzonki kwiatów, pomidorów i warzyw oraz nawozy. Jasia w ciągu godziny przeprowadziła na moim balkonie istną rewolucję. Następnie wymyła cały balkon, wyprała i powiesiła pościel w której spała i pozwoliła mi się odwieżć ...ale tylko na dworzec autobusowy bo powiedziała, że umarłaby ze strachu gdybym ją odwiozła do domui (100 km) a następnie wracała sama. Kiedy Jasia wyjechała zrobiło się pusto i cicho ale ja mam zajęcie. Mój balkon! Podlewam kwiatki i według pouczeń Jasi obrywam niepotrzebne listki w pomidorach. Ba nawet to właśnie Jasia pokazała mi, że pomidory sadzi się POZIOMO - czyli na leżąco a nie pionowo. Zdziwiona zapytałam dlaczego? Wytłumaczyła mi, że tak ją nauczył wujek, który jest ogrodnikiem. Pomidor sadzony pionowo "idzie" w krzak a pomidor sadzony POZIOMO i tak stanie do pionu a następnie "idzie" w owoc. Chcecie zobaczyć mój balkon to zapraszam do zdjęć. Pozdrawiam - Dallas 01

sobota, 21 maja 2011

ciąg dalszy.

W ubiegły piątek byłam na spotkaniu amazonek. (Towarzystwa kobiet po mastektomii - rak piersi) . Szłam na to spotkanie z wielkimi nadziejami na to, że uzyskam pomoc w wielu interesujących mnie sprawach. Chciałam dowiedzieć się jak sobie radzić ze złym samopoczuciem, jakie hormony są najlepsze? Czym zająć ręce i umysł, żeby n ie myśleć o chorobie. Wzięłam ze sobą spis książek wg. mnie bardzo wspaniałych na takie złe samopolczucie. Wzięłam też moje robółtki ręczne (kurczaczki wielkanocne, serwetki, łapki do garnków). chciałam zapytać czy organizują tam jakieś zajęcia  odciągające myśli od choroby. Zapytałam czy są tam panie, którfe interesują się komputerem i internetem abyśmy sobie mogły nawzajem pomagać. Niestety wyszłam delikatnie mówiąc na dziwaczkę. Naz tym zebraniu czułam się gorzej jak na targowisku. Słyszałam tylko jeden wrzask z którego mało co mogłam zrozumieć. Najwaniejsza była lista - nawetg nie wiem jaka, skadki, kawa i cikastko cała reszta się nie liczy. Po moich pytaniach odesłano mnie do uniwersytetu trzeciego wieku. I pewnie tam się zgoszę . A po spotkaniu z Amazonkami został mi wielki niesmak a szkoda, bo może waśnie książki i zajęcia praktyczne pozwoliłyby nam powoli ale skutecznie wracać do zdrowia i normalności. Pozdrawiam serdecznie - wasza Dallas01

Co robić aby mieć dobre samopoczucie nawet w trudnych sytuacjach

Od ponad roku mam wiele różnych problemów nie tylko zdrowotnych. Doszło do tego, że powoli zaczęłam wpadać w depresję. Wiedziałam jednak, że jest to dla mnie najgorsze co może mi się zdarzyć więc zaczęłam myśleć co zrobić aby wrócił i mi dobyr humor no i wymyśliłam.